wtorek, 31 grudnia 2013
List pasterski biskupów polskich o ideologi gender - WARTO PRZECZYTAĆ
Umiłowani
w Chrystusie Panu! Siostry i Bracia!
Każdego
roku w Oktawie Narodzenia Pańskiego przeżywamy Niedzielę Świętej Rodziny.
Kierujemy myśl ku naszym rodzinom i podejmujemy refleksję na temat sytuacji
współczesnej rodziny. Dzisiejsza Ewangelia ukazuje jak Rodzina z Nazaretu w
trudnych sytuacjach starała się odczytać i wypełnić wolę Bożą. Taka postawa
stawała się dla niej źródłem nowej siły. Jest to dla nas ważna wskazówka, że
także dzisiaj posłuszeństwo Bogu i Jego woli jest gwarantem szczęścia w
rodzinie.
Błogosławiony
Jan Paweł II, do którego kanonizacji się przygotowujemy, przypomina, że prawda
o małżeństwie jest „ponad wolą jednostek, kaprysami poszczególnych małżeństw,
decyzjami organizmów społecznych i rządowych” . Prawdy tej należy szukać u
Boga, ponie-waż „sam Bóg jest twórcą małżeństwa” (GS 48; HV 8). To Bóg stworzył
człowieka mężczyzną i kobietą, czyniąc ich niezastąpionym dla siebie darem.
Rodzinę oparł na fundamencie małżeństwa złączonego na całe życie miłością
nierozerwalną i wyłączną. Postanowił, że taka właśnie rodzina będzie właściwym
środowiskiem rozwoju dzieci, którym przekaże życie oraz zapewni rozwój
materialny i duchowy.
Chrześcijańska
wizja objawia najgłębszy, wewnętrzny sens małżeństwa i rodziny. Odrzucanie tej
wizji prowadzi nieuchronnie do rozkładu rodzin i do klęski człowieka. Jak
pokazuje historia ludzkości, lekceważenie Stwórcy jest zawsze niebezpieczne i
zagraża szczęśliwej przyszłości człowieka i świata. Nieliczenie się z wolą Boga
w rodzinie prowadzi do osłabienia więzi jej członków, do powstawania
przeróżnych patologii w domach, do plagi rozwodów, do tak zwanych „luźnych” czy
„wolnych” związków praktykowanych już od młodości, często za zgodą czy przy
milczącej akceptacji rodziców. Powoduje też brak otwarcia się małżonków na dar
życia, czego owocem są negatywne demograficzne skutki. Z niepokojem obserwujemy
coraz większe przyzwolenie społeczne na te zjawiska.
Zrozumiałe
jest zatem, że muszą budzić nasz najwyższy niepokój również próby zmiany
pojęcia małżeństwa i rodziny narzucane współcześnie, zwłaszcza przez
zwolenników ideologii gender i nagłaśniane przez media. Wobec nasilających się
ataków skierowanych na różne obszary życia rodzinnego i społecznego czujemy się
przynagleni, by z jednej strony stanowczo i jednoznacznie wypowiedzieć się w
obronie małżeństwa i rodziny, fundamentalnych wartości, które je chronią, a z
drugiej przestrzec przed zagrożeniami płynącymi z propagowania ich nowej wizji.
Spotykamy
się z różnymi postawami wobec działań podejmowanych przez zwolenników ideologii
gender. Zdecydowana większość nie wie, czym jest ta ideologia, nie wyczuwa więc
żadnego niebezpieczeństwa. Wąskie grono osób – zwłaszcza nauczycieli, rodziców
i wychowawców, w tym także katechetów i duszpasterzy – próbuje poszukiwać
konstruktywnych sposobów jej przeciwdziałania. Są wreszcie i tacy, którzy widząc
absurdalność tej ideologii uważają, że Polacy sami odrzucą proponowane im
utopijne wizje. Tymczasem ideologia gender bez wiedzy społeczeństwa i zgody
Polaków od wielu miesięcy wprowadzana jest w różne struktury życia społecznego:
edukację, służbę zdrowia, działalność placówek kulturalno-oświatowych i
organizacji pozarządowych. Przekaz medialny tych treści skupia się głównie na
promowaniu równości i przeciwdziałaniu przemocy, przy jednoczesnym pomijaniu
niebezpiecznych dalekosiężnych skutków tej ideologii.
1.
Czym jest ideologia gender i dlaczego jest ona tak groźna?
Ideologia
gender stanowi efekt trwających od dziesięcioleci przemian ideowo-kulturowych,
mocno zakorzenionych w marksizmie i neomarksizmie, promowanych przez coraz
bardziej radykalizujące się ruchy feministyczne oraz rewolucję seksualną
zapoczątkowaną w 1968 roku. Gender promuje zasady całkowicie sprzeczne z
rzeczywistością i tradycyjnym pojmowaniem natury człowieka. Twierdzi, że
biologiczna płeć ma charakter jedynie kulturowy, że z biegiem czasu można ją
sobie wybrać, a tradycyjna rodzina jest przeżytkiem i obciążeniem społecznym.
Według gender, homoseksualizm jest wrodzony, zaś geje i lesbijki mają prawo do
zakładania związków będących podstawą nowego typu rodziny, a nawet do adopcji i
wychowywania dzieci. Promotorzy tej ideologii przekonują, że każdy człowiek ma
tzw. prawa reprodukcyjne, w tym prawo do zmiany płci, do in vitro,
antykoncepcji, a nawet aborcji.
Gender
w swojej najbardziej radykalnej formie traktuje płeć biologiczną jako rodzaj
przemocy natury wobec człowieka. Według niej, „człowiek zostaje uwikłany w
płeć”, z której powinien się wyzwolić. Negując płeć biologiczną, człowiek
zyskuje „prawdziwą, niczym nieskrępowaną wolność” i może wybierać tzw. płeć
kulturową, która uwidacznia się wyłącznie w zewnętrznych zachowaniach. Człowiek
ma ponadto prawo do spontanicznej zmiany dokonanych już w tym zakresie wyborów
w obrębie pięciu płci, do których zalicza się: gej, lesbijka, osoba
biseksualna, transseksualna i heteroseksualna.
Niebezpieczeństwo
ideologii gender wynika w gruncie rzeczy z głęboko destrukcyjnego charakteru
zarówno wobec osoby, jak i relacji międzyludzkich, a więc całego życia
społecznego. Człowiek, pozbawiony stałej tożsamości płciowej, gubi bowiem sens
swego istnienia, nie jest w stanie odkryć i wypełnić zadań stojących przed nim
w jego rozwoju osobowym, rodzinnym i społecznym, także zadań dotyczących
prokreacji.
2.
W jakie obszary wprowadzana jest ideologia gender?
Ideologia
gender jest wprowadzana do Polski na różnych płaszczyznach życia społecznego.
Dokonuje się to najpierw poprzez prawodawstwo. Tworzone są dokumenty pozornie
służące ochronie, bezpieczeństwu i dobru obywateli, które zawierają elementy
mocno destrukcyjne. Przykładem jest Konwencja Rady Europy przeciwko przemocy
wobec kobiet, która, choć poświęcona istotnemu problemowi przemocy wobec
kobiet, promuje jednak tzw. „niestereotypowe role seksualne” oraz głęboko
ingeruje w system wychowawczy nakładając obowiązek edukacji i promowania, m.in.
homoseksualizmu i transseksualizmu. W ostatnim półroczu powstał nawet projekt
tzw. ustawy „równościowej”, poszerzającej katalog zakazu dyskryminacji, m.in.
ze względu na „tożsamość i ekspresję płciową”. Przyjęcie projektu ogranicza w
konsekwencji wolność słowa i możliwość wyrażania poglądów religijnych.
Ktokolwiek w przyszłości ośmieli się skrytykować propagandę homoseksualną
będzie narażony na konsekwencje karne. Stanowi to zagrożenie także dla funkcjonowania
mediów katolickich oraz zakłada właściwie konieczność wprowadzenia autocenzury.
W
kwietniu 2013 roku zostały opublikowane standardy Światowej Organizacji Zdrowia
(WHO) w odniesieniu do edukacji seksualnej, prowadzące do głębokiej deprawacji
dzieci i młodzieży. Promują one m.in. masturbację dzieci w wieku przedszkolnym
oraz odkrywanie przez nie radości i przyjemności, jakie płyną z dotykania
zarówno własnego ciała, jak i ciała rówieśników. Elementy tych tzw. standardów
są aktualnie wdrażane – powtórzmy: najczęściej bez wiedzy i zgody rodziców –
np. w projekcie Równościowe przedszkole, współfinansowanym przez Unię
Europejską. Autorki „Równościowego przedszkola” proponują między innymi, by w
ramach zabawy chłopcy przebierali się za dziewczynki, dziewczynki za chłopców,
a reszta dzieci zgadywała, kim są i tłumaczyła, dlaczego tak uważa. Projekt ten
zawiera wiele innych podobnych kontrowersyjnych propozycji.
Takie
standardy promowane są także w ramach szkoleń, warsztatów dla nauczycieli i
wychowawców, czy projektów realizowanych w szkołach, placówkach wychowawczych i
na uczelniach. Na wielu uniwersytetach w Polsce niemal nagle powstały kierunki
studiów na temat gender (gender studies). Kształci się na nich nowych
propagatorów tej ideologii i głosi, że rodzina jest już przeżytkiem i nie ma
znaczenia, czy dziecko jest wychowywane przez gejów czy lesbijki, bo jest w
takich strukturach równie szczęśliwe, rozwijając się tak samo dobrze, jak
dziecko wychowywane w tradycyjnej rodzinie. Przemilcza się natomiast badania,
których wyniki wskazują na negatywne czy wręcz tragiczne skutki w życiu osób
wzrastających w tego typu środowiskach: na tendencje samobójcze, zaburzenia w
poczuciu tożsamości, depresje, wykorzystywanie seksualne czy molestowanie.
Gender
sięga również obszaru kultury. Zgodnie z założeniami jej ideologów, w treści
filmów, popularnych seriali, sztuk teatralnych, programów telewizyjnych, czy
wystaw, są włączone – przy wykorzystaniu najnowszych technik manipulacyjnych –
postacie i obrazy służące zmianie świadomości społecznej w kierunku przyjęcia
ideologii gender.
Na
polu medycyny mamy do czynienia z działaniami promującymi prawo do aborcji,
antykoncepcji, zapłodnienia in vitro, chirurgicznej i hormonalnej zmiany płci,
a także stopniowego wprowadzania „prawa” do eutanazji oraz do eugeniki, czyli
możliwości eliminowania osób chorych, słabych, upośledzonych, które – zdaniem
ideologów gender – są „niepełnowartościowe”. Wynika z tego, że człowiek w ogóle
się już nie liczy, a ukrytym motywem są ostatecznie korzyści ekonomiczne.
Bardzo
sprytnie pomija się fakt, że celem edukacji genderowej jest w gruncie rzeczy
seksualizacja dzieci i młodzieży. Rozbudzanie seksualne już od najmłodszych lat
prowadzi jednak do uzależnień w sferze seksualnej, a w późniejszym okresie
życia do zniewolenia człowieka. Kultura „użycia” drugiej osoby dla zaspokojenia
własnych potrzeb prowadzi przecież do degradacji człowieka, małżeństwa, rodziny
i w konsekwencji życia społecznego. W następstwie takiego wychowania,
realizowanego przez młodzieżowych edukatorów seksualnych, młody człowiek staje
się stałym klientem koncernów farmaceutycznych, erotycznych, pornograficznych,
pedofilskich i aborcyjnych. Poza tym zniewolenie seksualne często łączy się z
innymi uzależnieniami (alkoholizm, narkomania, hazard) oraz z krzywdą
wyrządzaną samemu sobie i innym (pedofilia, gwałty, przemoc seksualna). Taka
edukacja to nic innego jak demontaż rodziny. Deprawacyjna działalność
edukatorów seksualnych oparta o manipulacje jest możliwa, ponieważ większość rodziców,
wychowawców, nauczycieli nie słyszała o działalności tego typu grup albo też
nie widziała stosowanych przez nich materiałów edukacyjnych.
3.
Co robić wobec ideologii gender?
Wobec
ideologii gender niezwykle ważnym zadaniem jest uświadamianie zagrożeń, które z
niej płyną oraz przypominanie podstawowych i niezbywalnych praw rodziny,
przyjętych m.in. 30 lat temu przez Stolicę Apostolską w Karcie Praw Rodziny.
Konieczne jest pod-jęcie działań, które przywrócą małżeństwu i rodzinie należne
im miejsce, pozwolą rodzicom egzekwować ich prawo do wychowywania dzieci
zgodnie z własnymi przekonaniami i wartościami, zapewnią dzieciom możliwość
integralnego rozwoju w domu i w szkole oraz pozwolą przedstawicielom nauki na
przeprowadzanie i ogłaszanie wyników rzetelnych badań, pozbawionych presji
ideologicznej.
Kościół
stojący na straży dobra każdego człowieka ma nie tylko prawo, ale i obowiązek
upominać się o naturalne Prawa Boże w życiu społecznym. Nie może więc milczeć
wobec prób wprowadzania ideologii niszczącej antropologię chrześcijańską i
zastępowania jej głęboko destrukcyjnymi utopiami, które niszczą nie tylko
pojedynczego człowieka, ale i całe społeczeństwo. Nie mogą też pozostawać tu
bezczynni chrześcijanie zaangażowani w politykę.
Zwracamy
się zatem z gorącym apelem do przedstawicieli ruchów religijnych i stowarzyszeń
kościelnych, aby odważnie podejmowali działania, które będą służyć
upowszechnianiu prawdy o małżeństwie i rodzinie. Bardziej niż kiedykolwiek
potrzebna jest dzisiaj edukacja środowisk wychowawczych. Trzeba koniecznie
uświadamiać rodzicom, nauczycielom, osobom odpowiedzialnym za kształt polskiej
szkoły, jak wielkie zagrożenie idzie wraz z ideologią gender. Trzeba to czynić
tym bardziej, że niejednokrotnie nie mówi się rodzicom wprost o tym, że ta
ideologia jest wprowadzana do danej placówki oświatowej, a związane z nią
treści „ubiera się” w pozornie niegroźne i interesujące metody i formy, np.
zabawy.
Apelujemy
także do instytucji odpowiadających za polską edukację, aby nie ulegały
naciskom nielicznych, choć bardzo głośnych środowisk dysponujących niemałymi
środkami finansowymi, które w imię nowoczesnego wychowania dokonują
eksperymentów na dzieciach i młodzieży. Wzywamy instytucje oświatowe, aby
zaangażowały się w promowanie integralnej wizji człowieka.
Wszystkich
wierzących prosimy o żarliwą modlitwę w intencji małżeństw, rodzin oraz
wychowywanych w nich dzieci. Prośmy Ducha Świętego, aby udzielał nam
nieustannie światła rozumienia i dostrzegania niebezpieczeństw oraz zagrożeń,
przed jakimi staje dziś rodzina. Módlmy się także o odwagę bycia ludźmi wiary i
odważnymi obrońcami Prawdy. Niech w podejmowaniu tego trudu wzorem do
naśladowania oraz pomocą duchową będzie Święta Rodzina z Nazaretu, w której
wychowywał się Syn Boży – Jezus Chrystus.
W
tym duchu udzielamy wszystkim pasterskiego błogosławieństwa.
poniedziałek, 23 grudnia 2013
poniedziałek, 16 grudnia 2013
Sprzęt na Campo Don Bosco 2014
Druhny i Druhowie Drużynowi!
Campo Don Bosco 2014 nabiera rozpędu! W celu lepszej organizacji (żeby przede wszystkim nie marnować pieniędzy) koniecznym jest stworzenie sprzętu jaki potrzebujecie na Campo Don Bosco. Chodzi o sprzęt jaki nie jesteście sobie w stanie załatwić sami (np. z hufców).
Prosimy, aby do 15 stycznia 2014 roku przesłać na adres campodonbosco@gmail.com, lub lukaszburnicki@gmail.com dane dotyczące ilości sprzętu jaki należy zorganizować dla waszych podobozów. Przypominam, ze chodzi o sprzęt, którego sami sobie nie załatwicie.
W mailu proszę podać ilość potrzebnych:
- namiotów
- materacy
- gaśnic
- siekier
- pił
- szpadli
- świdrów
- młotków
- łomów
Jeśli macie w swoim magazynie więcej sprzętu, którym możecie podzielić się na czas obozu z innymi drużynami napiszcie jaki to sprzęt i ile go macie (lista jak wyżej).
Na Wasze odpowiedzi czekamy do 15 stycznia 2014 roku. Jeśli do tego czasu nie odpiszecie uznamy, że dysponujecie potrzebnym dla siebie sprzętem i nie trzeba go dla Was załatwiać.
Czuwaj!
Organizatorzy Campo Don Bosco 2014
niedziela, 15 grudnia 2013
Będzie gender - będą PIENIĄDZE !!!
Oto kolejny artykuł pokazujący w jaki sposób próbuje się zrobić spustoszenie w umysłach naszych rodaków.
Minister Elżbieta Bieńkowska uzależnia przyznawanie unijnych
środków od promocji ideologii gender - ostrzega Jarosław Zieliński,
parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości.
Poseł Jarosław Zieliński skierował interpelację „w sprawie
planu niedopuszczalnego promowania ideologii gender z funduszy unijnych na lata
2014-2020”. Chodzi o trwające właśnie konsultacje społeczne dotyczące nowych
programów operacyjnych (do 2020 r.), które mają ustalić warunki i sposoby
przekazywania funduszy w poszczególnych województwach. Jak ostrzega Zieliński,
istnieją ministerialne instrukcje, co mają zawierać projekty, na które zostaną
przeznaczone dofinansowania.
"Wiele wskazuje na to, że finansowanie projektów w
ramach RPO może zostać uzależnione od promowania ideologii gender, którą uważam
za niezmiernie niebezpieczną i szkodliwą” – pisze w interpelacji do Elżbiety
Bieńkowskiej poseł Zieliński.
Parlamentarzysta cytuje te fragmenty pisma minister, które
mogą świadczyć o tym, że przy dzieleniu unijnych środków z programów
operacyjnych 2014-2020 będzie się brać pod uwagę stosunek ewentualnego
beneficjenta do wytycznych ideologii gender. Projekty mają być sprawdzane pod
kątem czy „przeciwdziałają stereotypom związanym z płcią społeczno-kulturową”.
Źródło:
środa, 11 grudnia 2013
Kościół walczący

Polski
Kościół już dawno nie potępiał niebezpiecznych ideologii i ich
promotorów w tak jasny, zdecydowany i twardy sposób, jak obecnie, kiedy
mówi o gender. Ów niewielki przechył w kierunku zawrócenia na ścieżkę ecclesia militans wstrząsnął mediami próbującymi wymusić na Kościele skupienie się na akceptacji i uprzejmości wobec otaczającego Go świata.
Ideolodzy genderyzmu nie mają w Polsce łatwo. Mimo iż część polityków, nauczycieli i liczni pracownicy uniwersytetów bez zająknięcia przyjęli bezecne pomysły genderowców, Kościół nie dał się zaskoczyć i postawił tamę wobec strumienia dziwacznych projektów narzucanych naszemu krajowi przez neomarksistowskich seks-rewolucjonistów. Wywołało to furię środowisk obierających za cel zniszczenie rodziny jako fundamentu społeczeństwa, a także ich popleczników węszących łatwy zarobek na unijnych grantach uzależnionych od akceptacji dla gender mainstreaming.
Od kiedy istnieją media masowe, metoda traktowania społeczeństw jak podgrzewanej żaby sprawdzała się – nierzadko udawało się złapać na nią również hierarchów. Przypomnijmy na czym to polega. Najlepiej smakuje ponoć żaba, której przed ugotowaniem nie pozbawiono życia. Jednak wrzucenie żywej żaby do naczynia z gorącą wodą spowoduje, że ta, przerażona, natychmiast z niego wyskakuje. Aby więc płaza ugotować, należy wziąć go „na sposób”. Gdy bardzo powoli podgrzewa się kocioł, w którym pływa żaba, ta nie orientuje się, że temperatura wody wzrasta. W pewnym momencie po prostu robi się jej ciepło, cieplej, jeszcze cieplej, aż w końcu przysypia. Wtedy podgrzewana wciąż woda zaczyna się gotować, a zwierzę ginie ugotowane we wrzątku.
Analogicznie media postępują ze społeczeństwem, chcąc wszczepić w nie nowe idee. Dawkuje się je powoli, temperatura podnosi się stopniowo, przeciętny Kowalski zaś z coraz większą obojętnością przyjmuje kolejne lewicowe absurdy wprowadzane w życie, toleruje kolejne akty barbarzyństwa, aż w końcu zupełnie nie orientuje się, kiedy zostaje „ugotowany”. Podobną taktykę przyjęto chcąc wpoić Polakom ohydną i absurdalną ideologię genderyzmu. Tu jednak okazało się, że istnieją swoiste bezpieczniki, które sprawiają, że społeczeństwo różni się nieco od żaby.
Takimi bezpiecznikami okazały się liczne organizacje społeczne, powstałe jak grzyby po deszczu na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Zaliczają się do nich m.in. Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny, Instytut Ordo Iuris i inne inicjatywy, grupy, a także pojedyncze osoby, w tym kapłani walczący z antycywilizacyjnymi projektami genderowej międzynarodówki. Wszyscy oni wykonali olbrzymią pracę, uniemożliwiając genderowcom odniesienie sukcesów takich, jak w wielu krajach Europy Zachodniej.
Na pewnym etapie podgrzewania żaby, zapewne nie bez pomocy Opatrzności, głos zabrali polscy hierarchowie. Jedną z pierwszych jaskółek zainteresowania Episkopatu genderyzmem był głośny wywiad księdza arcybiskupa Hosera dla „Naszego Dziennika”. Hierarcha nazwał ową „teorię” „herezją groźniejszą niż marksizm”. Zauważył, że nawet myśl ideologa komunizmu „nie wnikała aż tak głęboko w naturę człowieka”. Dodał, że genderyzm uniemożliwia realizację boskiego planu zbawienia. Od tego czasu trwa coś na kształt polowania na arcybiskupa we wszystkich największych mediach.
Skrajne niebezpieczeństwo wynikające z nowej lewackiej doktryny dostrzegł również biskup Wiesław Mering. Włocławski pasterz stanowczo zareagował na doniesienia PCh24.pl o podjęciu tematu gender przez uczonych z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. - Gender jest śmiertelnie poważną próbą walki z chrześcijaństwem. Do tej pory najstarszą formą antychrześcijaństwa był ateizm, twierdzący, że nie ma Boga. (…) Człowiek staje się wytworem swoich zmysłowych namiętności; nie jest już „mężczyzną i kobietą”, lecz sprawia wrażenie czegoś niedokończonego, niezrealizowanego, a o swojej naturze decyduje sam. Gender zatem unicestwia Boga, człowieka, jego naturę, rodzinę, małżeństwo! – mówił hierarcha w udzielonym nam wywiadzie. Biskup napisał również list do KUL prosząc o wyjaśnienie obecności przedmiotu nazwanego „Gender: feminizm, queer studies, men's studies” na liście kursów proponowanych przez uczelnię.
Na biskupa Meringa również spadła fala krytyki. Liberalne media przedstawiały go jako przedstawiciela „ciemnogrodu”, niemogącego poradzić sobie z tym, że Kościół rzekomo „otwiera się na gender”. Kolejni polscy biskupi nadal odważnie wypowiadają się przeciw herezji gender. Ostatnimi czasy media oskarżają metropolitę łódzkiego arcybiskupa Marka Jędraszewskiego o… rasizm. Najwyraźniej nagłówki w stylu „biskup mówi źle o gender” nie trafiły na podatny grunt i trzeba było zaostrzyć język – wszak tytuł „biskup rasista” sprzeda się znacznie lepiej!
Kościelna i społeczna reakcja na promocję genderyzmu spowodowały amok wśród dziennikarzy, dla których „nowoczesne trendy intelektualne” są sensem życia. Każde odmienienie słowa gender przez duchownych lub świeckich katolików jest bacznie tropione, szczegółowo opisywane i wyśmiewane. Hasło – wytrych brzmiące: „Kościół wtrąca się do polityki” tutaj jednak nie pasuje – szuka się więc innych sztuczek erystycznych, by móc wbić w ziemię każdego, kto w sferze publicznej odważy się nie pochwalić ideologii gender.
Poprzednim etapem podgrzewania żaby w procesie rewolucji seksualnej, której genderyzm jest oczywistym zwieńczeniem, była batalia o uznanie „normalności” związków osób tej samej płci. Chociaż nie udało się przeforsować żądanych przez homolobby rozwiązań prawnych, media przekonały już sporą część Polaków, że „małżeństwo” homoseksualne to europejski standard. Przyzwyczajeni jesteśmy też do tego, że kto nie chwali osiągnięć tego etapu seksrewolucji, jest wściekle atakowany.
Księża, katolickie redakcje i organizacje społeczne nie są zaskoczone atakami z powodu przypominania o naturze człowieka. Ostatnio jednak zaatakowano również dziennikarza mainstreamu. Znany i popularny dziennikarz radiowej Trójki Jakub Strzyczkowski przekroczył rubikon niepoprawności politycznej bowiem… pozwolił wypowiedzieć się nie tylko niejakiej Lalce Podobińskiej z Twojego Ruchu i Ydze Kostrzewie (te imiona naprawdę są przez wspomniane Panie używane!), ale również słuchaczom swego programu! Ci ostatni ośmielili się przyznać, że irytuje ich dyktat mniejszości seksualnych w Polsce! Audycja oburzyła dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Strzyczkowski został piórem jednego z nich porównany do dziennikarzy z Ugandy, a dzwoniący podczas audycji słuchacze sprowadzeni do bandy troglodytów.
„Wyborcza” poświęciła czterdziestominutowej audycji całą stronę. Czytelnikom dziennika Adama Michnika w ostatnim zdaniu został przekazany jasny sygnał – Strzyczkowskiego i jego audycji już nie słuchamy. Redaktor podpadł nie tylko z paragrafu homofobii, ale i dlatego, że pozwolił wypowiedzieć się słuchaczom, a nie wyłącznie promotorom homoseksualizmu. O ile salon może przełknąć taką sytuację na katolickich portalach, o tyle w najpopularniejszej państwowej stacji radiowej (finansowanej w dużej mierze z pieniędzy tych słuchaczy) jest to wręcz karygodne.
Szał, jaki wśród rewolucjonistów wywołuje katolicka kontrrewolucja, najlepiej uwidocznił się podczas ubiegłotygodniowego wykładu ks. prof. Bortkiewicza w Poznaniu. Wpadły na niego lewackie bojówki – ściślej mężczyźni poprzebierani za kobiety i ich towarzysze. Protest przybrał typową dla nich formę – wykrzykiwania wyzwisk i wykonywania obscenicznych gestów.
Homolobby i genderowcy to ta sama ekipa. Ich frustracja będzie rosła tak długo, jak długo trwać będzie katolicka reakcja na niebezpieczne pomysły. Oburzenie będzie tym silniejsze, im więcej znaczących postaci zabierze głos w niewłaściwy, ich zdaniem, sposób. Redaktor Strzyczkowski drugi raz może błędu nie popełnić. Módlmy się jednak, by polscy biskupi nie ulękli się wilków i nadal twardo, stanowczo i skutecznie bronili nas i naszych dzieci przed herezją genderowców - neokomunistów przebranych w nowe szaty.
Krystian Kratiuk
Ideolodzy genderyzmu nie mają w Polsce łatwo. Mimo iż część polityków, nauczycieli i liczni pracownicy uniwersytetów bez zająknięcia przyjęli bezecne pomysły genderowców, Kościół nie dał się zaskoczyć i postawił tamę wobec strumienia dziwacznych projektów narzucanych naszemu krajowi przez neomarksistowskich seks-rewolucjonistów. Wywołało to furię środowisk obierających za cel zniszczenie rodziny jako fundamentu społeczeństwa, a także ich popleczników węszących łatwy zarobek na unijnych grantach uzależnionych od akceptacji dla gender mainstreaming.
Od kiedy istnieją media masowe, metoda traktowania społeczeństw jak podgrzewanej żaby sprawdzała się – nierzadko udawało się złapać na nią również hierarchów. Przypomnijmy na czym to polega. Najlepiej smakuje ponoć żaba, której przed ugotowaniem nie pozbawiono życia. Jednak wrzucenie żywej żaby do naczynia z gorącą wodą spowoduje, że ta, przerażona, natychmiast z niego wyskakuje. Aby więc płaza ugotować, należy wziąć go „na sposób”. Gdy bardzo powoli podgrzewa się kocioł, w którym pływa żaba, ta nie orientuje się, że temperatura wody wzrasta. W pewnym momencie po prostu robi się jej ciepło, cieplej, jeszcze cieplej, aż w końcu przysypia. Wtedy podgrzewana wciąż woda zaczyna się gotować, a zwierzę ginie ugotowane we wrzątku.
Analogicznie media postępują ze społeczeństwem, chcąc wszczepić w nie nowe idee. Dawkuje się je powoli, temperatura podnosi się stopniowo, przeciętny Kowalski zaś z coraz większą obojętnością przyjmuje kolejne lewicowe absurdy wprowadzane w życie, toleruje kolejne akty barbarzyństwa, aż w końcu zupełnie nie orientuje się, kiedy zostaje „ugotowany”. Podobną taktykę przyjęto chcąc wpoić Polakom ohydną i absurdalną ideologię genderyzmu. Tu jednak okazało się, że istnieją swoiste bezpieczniki, które sprawiają, że społeczeństwo różni się nieco od żaby.
Takimi bezpiecznikami okazały się liczne organizacje społeczne, powstałe jak grzyby po deszczu na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Zaliczają się do nich m.in. Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny, Instytut Ordo Iuris i inne inicjatywy, grupy, a także pojedyncze osoby, w tym kapłani walczący z antycywilizacyjnymi projektami genderowej międzynarodówki. Wszyscy oni wykonali olbrzymią pracę, uniemożliwiając genderowcom odniesienie sukcesów takich, jak w wielu krajach Europy Zachodniej.
Na pewnym etapie podgrzewania żaby, zapewne nie bez pomocy Opatrzności, głos zabrali polscy hierarchowie. Jedną z pierwszych jaskółek zainteresowania Episkopatu genderyzmem był głośny wywiad księdza arcybiskupa Hosera dla „Naszego Dziennika”. Hierarcha nazwał ową „teorię” „herezją groźniejszą niż marksizm”. Zauważył, że nawet myśl ideologa komunizmu „nie wnikała aż tak głęboko w naturę człowieka”. Dodał, że genderyzm uniemożliwia realizację boskiego planu zbawienia. Od tego czasu trwa coś na kształt polowania na arcybiskupa we wszystkich największych mediach.
Skrajne niebezpieczeństwo wynikające z nowej lewackiej doktryny dostrzegł również biskup Wiesław Mering. Włocławski pasterz stanowczo zareagował na doniesienia PCh24.pl o podjęciu tematu gender przez uczonych z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. - Gender jest śmiertelnie poważną próbą walki z chrześcijaństwem. Do tej pory najstarszą formą antychrześcijaństwa był ateizm, twierdzący, że nie ma Boga. (…) Człowiek staje się wytworem swoich zmysłowych namiętności; nie jest już „mężczyzną i kobietą”, lecz sprawia wrażenie czegoś niedokończonego, niezrealizowanego, a o swojej naturze decyduje sam. Gender zatem unicestwia Boga, człowieka, jego naturę, rodzinę, małżeństwo! – mówił hierarcha w udzielonym nam wywiadzie. Biskup napisał również list do KUL prosząc o wyjaśnienie obecności przedmiotu nazwanego „Gender: feminizm, queer studies, men's studies” na liście kursów proponowanych przez uczelnię.
Na biskupa Meringa również spadła fala krytyki. Liberalne media przedstawiały go jako przedstawiciela „ciemnogrodu”, niemogącego poradzić sobie z tym, że Kościół rzekomo „otwiera się na gender”. Kolejni polscy biskupi nadal odważnie wypowiadają się przeciw herezji gender. Ostatnimi czasy media oskarżają metropolitę łódzkiego arcybiskupa Marka Jędraszewskiego o… rasizm. Najwyraźniej nagłówki w stylu „biskup mówi źle o gender” nie trafiły na podatny grunt i trzeba było zaostrzyć język – wszak tytuł „biskup rasista” sprzeda się znacznie lepiej!
Kościelna i społeczna reakcja na promocję genderyzmu spowodowały amok wśród dziennikarzy, dla których „nowoczesne trendy intelektualne” są sensem życia. Każde odmienienie słowa gender przez duchownych lub świeckich katolików jest bacznie tropione, szczegółowo opisywane i wyśmiewane. Hasło – wytrych brzmiące: „Kościół wtrąca się do polityki” tutaj jednak nie pasuje – szuka się więc innych sztuczek erystycznych, by móc wbić w ziemię każdego, kto w sferze publicznej odważy się nie pochwalić ideologii gender.
Poprzednim etapem podgrzewania żaby w procesie rewolucji seksualnej, której genderyzm jest oczywistym zwieńczeniem, była batalia o uznanie „normalności” związków osób tej samej płci. Chociaż nie udało się przeforsować żądanych przez homolobby rozwiązań prawnych, media przekonały już sporą część Polaków, że „małżeństwo” homoseksualne to europejski standard. Przyzwyczajeni jesteśmy też do tego, że kto nie chwali osiągnięć tego etapu seksrewolucji, jest wściekle atakowany.
Księża, katolickie redakcje i organizacje społeczne nie są zaskoczone atakami z powodu przypominania o naturze człowieka. Ostatnio jednak zaatakowano również dziennikarza mainstreamu. Znany i popularny dziennikarz radiowej Trójki Jakub Strzyczkowski przekroczył rubikon niepoprawności politycznej bowiem… pozwolił wypowiedzieć się nie tylko niejakiej Lalce Podobińskiej z Twojego Ruchu i Ydze Kostrzewie (te imiona naprawdę są przez wspomniane Panie używane!), ale również słuchaczom swego programu! Ci ostatni ośmielili się przyznać, że irytuje ich dyktat mniejszości seksualnych w Polsce! Audycja oburzyła dziennikarzy „Gazety Wyborczej”. Strzyczkowski został piórem jednego z nich porównany do dziennikarzy z Ugandy, a dzwoniący podczas audycji słuchacze sprowadzeni do bandy troglodytów.
„Wyborcza” poświęciła czterdziestominutowej audycji całą stronę. Czytelnikom dziennika Adama Michnika w ostatnim zdaniu został przekazany jasny sygnał – Strzyczkowskiego i jego audycji już nie słuchamy. Redaktor podpadł nie tylko z paragrafu homofobii, ale i dlatego, że pozwolił wypowiedzieć się słuchaczom, a nie wyłącznie promotorom homoseksualizmu. O ile salon może przełknąć taką sytuację na katolickich portalach, o tyle w najpopularniejszej państwowej stacji radiowej (finansowanej w dużej mierze z pieniędzy tych słuchaczy) jest to wręcz karygodne.
Szał, jaki wśród rewolucjonistów wywołuje katolicka kontrrewolucja, najlepiej uwidocznił się podczas ubiegłotygodniowego wykładu ks. prof. Bortkiewicza w Poznaniu. Wpadły na niego lewackie bojówki – ściślej mężczyźni poprzebierani za kobiety i ich towarzysze. Protest przybrał typową dla nich formę – wykrzykiwania wyzwisk i wykonywania obscenicznych gestów.
Homolobby i genderowcy to ta sama ekipa. Ich frustracja będzie rosła tak długo, jak długo trwać będzie katolicka reakcja na niebezpieczne pomysły. Oburzenie będzie tym silniejsze, im więcej znaczących postaci zabierze głos w niewłaściwy, ich zdaniem, sposób. Redaktor Strzyczkowski drugi raz może błędu nie popełnić. Módlmy się jednak, by polscy biskupi nie ulękli się wilków i nadal twardo, stanowczo i skutecznie bronili nas i naszych dzieci przed herezją genderowców - neokomunistów przebranych w nowe szaty.
Krystian Kratiuk
Powyższy artykuł został zaczerpnięty ze strony: www.pch24.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)